Potęga codziennej komunikacji w związku

Rozmawianie o uczuciach z dziećmi to stosunkowo nowy wynalazek. Współcześni dorośli często wzrastali w tak zwanym zimnym chowie, a jeśli już doświadczali czułości, to częściej wyrażanych przytuleniem, niż słownie. Nic więc dziwnego, że komunikacja w związku wciąż nie jest naszą mocną stroną, choć dzięki literaturze psychologicznej i terapii, jak najbardziej możemy to nadrobić. Relacja miłosna jest dla nas próbą, zderzeniem się z emocjami drugiego człowieka i nauką akceptacji na różnego rodzaju odmienności. I dzieje się to codziennie. Negatywne komunikaty możemy przekazywać zupełnie nieświadomie. Stopniowo, niczym kropla, drążąca skałę, doprowadzają do oddalenia się od siebie. Tych 5 to mniej lub bardziej zawoalowane przekazy, które negatywnie wpływają na naszego partnera i ogólną kondycję związku.

Nie przesadzaj

To jedno z najbardziej niedocenionych sformułowań, bynajmniej nie w pozytywnym sensie. Niby nie obraża, nie jest też krytyką wprost, ale robi coś równie złego: neguje uczucia partnera. To sygnał, że nie chcemy go zrozumieć, a jego emocje są zbędne. Wiele zależy od odbiorcy, nie każdy będzie się tym przejmował, jednak jest to pewna cegiełka w budowaniu muru niezrozumienia między partnerami. Nie musimy się zgadzać, ale emocje można przekazać zupełnie inaczej np. „Widzę, że jest to dla ciebie trudne, ale może rozważysz też...”, „Przykro mi, że tego doświadczasz”. Ludzie częściej potrzebują wysłuchania, niż pouczania i rad.

Daj mi spokój

Jest to już przykład komunikatu o wyraźnie negatywnym wydźwięku, jednak na tyle często spotykany, że warto się nad nim pochylić. Potrzeba chwili tylko dla siebie jest jak najbardziej normalna i powinna być uszanowana. Jednak „Daj mi spokój” niesie za sobą inny ciężar, odrzucenia i zablokowania rozmowy. Tak, jak i w poprzednim przypadku, nie każdy weźmie to do siebie, ale komunikat: „Chcę teraz pobyć w ciszy”, albo „Wolę o tym porozmawiać później”, zachowują szacunek, do partnera, a przy tym asertywnie komunikują potrzeby. To zdrowa komunikacja w związku.

Nie chce mi się gadać

To bardzo podobny przypadek, choć różni się sytuacyjnością. Pozornie to prosty komunikat, wyrażający potrzebę milczenia lub zmiany tematu. Na poziomie podświadomym partner może poczuć się odrzucony i niechciany. Chcemy czuć się ważną osobą, do której partner może przyjść ze wszystkim, jak do przyjaciela. Zamiast tego można powiedzieć: „Przepraszam, ale teraz nie mam ochoty o tym rozmawiać, powiem, gdy będę gotowy/a”, „To dla mnie męczący temat, do którego wolę na razie nie wracać. Pogadajmy o czymś innym”.

Weź się w garść

W artykułach o depresji można często spotkać informację o tym, że rada „Weź się w garść” jest jedną z najgorszych możliwych i daje odwrotny efekt. Bez depresji też nie wygląda to najlepiej. Partner, który otrzymuje taki komunikat, może poczuć się zupełnie niezrozumiany i pozostawiony ze swoimi emocjami. Dodatkowo wpędza to w poczucie winy, gdyż rodzi się świadomość, że ktoś inny doskonale by poradził z problemem, albo narzucamy się. Taka rada nie jest wcale radą, dla nikogo, niezależnie od wieku. 

Niczego nie rozumiesz

Choć nie do końca mamy wpływ na czyjąś postawę w komunikacji, to z całą pewnością możemy pracować nad własną. Bardzo chcielibyśmy, ażeby nasz partner rozumiał nas w lot i zgadzał się ze wszystkim. Jednak nie jest to takie łatwe, różnice będą i są normalne. Co więcej, nie wszystko należy rozumieć i zgadzać się, ale podejście z empatią umożliwia akceptację odmiennych stanowisk. Przerwanie rozmowy komunikatem „Niczego nie rozumiesz” dla drugiej strony może być przykre. Szczególnie gdy zadaje ona pytania, mające właśnie prowadzić do zrozumienia. 

 

Zobacz także: