Nawet najbardziej zgranej parze może przydarzyć się kryzys w związku. Rozwijamy się przez całe życie, zatem nieustanne docieranie się jest naturalną koleją rzeczy. Lepiej nie zakładać, że wszystko już o naszym partnerze wiemy, ponieważ wówczas tracimy zainteresowanie i uważność na jego codzienne sprawy. A słuchanie się jest podwaliną w związku. Uważność oznacza otwartość na odmienność i szacunek, rozmowy zaangażowane i niedążące do przeforsowania swojego zdania. Miłość może i pojawia się na początku sama, ale jej podtrzymywanie wymaga jednak dbałości. Przez nasze zaniedbania, codzienną rutynę, ale i duże zmiany w życiu, takie jak wspólne zamieszkanie czy dziecko, może dojść do kryzysu. Nie każdy wie, co on oznacza i w jakim kierunku para powinna zmierzać.

Jak zmienia się związek?

Wielokrotnie słyszałam, że współcześnie związki traktujemy nieco konsumpcyjnie. Rezygnujemy, gdy przestaje się układać, niczym zepsutą zabawkę, bez chęci naprawy. Kiedyś było inaczej, a związki trwały całe życie. Czy to cała prawda? Zdecydowanie nie, życie i ewolucja podejścia do miłości mają wiele niuansów. Realia zmieniły wszystko, niegdyś związki częściej zawierano z powodów praktycznych, a możliwość rozwodu była absolutną skrajnością i powodem do wstydu. Zatem związki na całe życie były większością, nawet jeśli oznaczało to relacje przemocowe i nieszczęśliwe. Nie jest to oczywiście reguła, bo przywiązanie do tradycyjnych wartości oznaczało też nastawienie do trwania w związku długoterminowo. Na dobre i na złe. Współcześnie decyzja o byciu ze sobą warunkowana jest przede wszystkim od zakochania i miłości. Związki z rozsądku stają się rzadkością. Nastawienie na jakość związku to bardzo dobra zmiana, podstawa poczucia spełnienia i bezpieczeństwa. Trwanie wynika z chęci, a nie konieczności i lęku. Jednak bez świadomości o kolejnych etapów miłości, łatwo ulec fantazji o miłości prosto z komedii romantycznych. Oczywistej, prostej, mało problematycznej, idealnej. W tej sytuacji kryzys w związku może jawić się jako koniec, bo przecież gdzieś tam czeka na nas osoba, z którą nie będzie żadnych problemów. Zanim podejmiemy radykalne kroki, warto z dystansem przeanalizować, z czego on wynika.

Kryzys w związku. Kiedy warto walczyć?

Oddalenie, brak czasu i zrozumienia, wypalenie, znużenie i oziębłość to tylko kilka z możliwych problemów w związku. Uczucia jednak da się rozpalić na nowo, choć nie jest to łatwe. Kiedy warto walczyć? Podstawowym warunkiem jest brak przemocowych i toksycznych zachowań. Jeśli mamy przy boku partnera lojalnego, wartościowego, empatycznego i po prostu dobrego, na którego wciąż patrzymy pozytywnie, pomimo jakichś wad, to warto powalczyć. Ważna jest też mowa ciała, ona również daje nam sygnały. Gdy wzdryga nas dotyk, przytulanie i intymność to zły znak, choć również można nad tym popracować. Warto rozważyć źródło kryzysu, czy jest to na przykład kwestia problemów z komunikacją i wycofaniem się z powodu braku zrozumienia. Kłótnie są dużym problemem, ale mogą prowadzić do konstruktywnych wniosków, scalających parę. Przydatna okaże się metoda 5-5-5, czyli sposób na wyważanie emocji w kryzysie. Wyartykułowanie potrzeb powinno spotkać się z otwartością, a nie wrogością. Tego typu metoda może przywrócić poczucie zrozumienia u obu stron. Gdy kryzys wynika z braku czasu, to prostym rozwiązaniem jest zadbanie o drobne rytuały tylko we dwoje, na przykład rozmowa przed snem, lub spacer.

Kiedy związek lepiej zakończyć?

Bezdyskusyjnie relację lepiej zakończyć, gdy dochodzi do zachowań toksycznych. Przemoc fizyczna jest dosyć oczywista, ale ta psychiczna może być bardziej zniuansowana. Przykładem jest gaslighting, przez który tracimy kontakt ze swoimi uczuciami. Nie wiemy, co jest prawdą, a co nie. Przemocą psychiczną jest też karanie milczeniem, które wprawia w ogromne poczucie winy. Stopniowa alienacja od bliskich, manipulacje i kłamstwa nie wróżą niczego dobrego. Coraz więcej mówi się o tym, jak w związku funkcjonuje narcyz, z którym trudno zbudować zdrowy związek. Z całą pewnością powodem do zakończenia związku jest chorobliwa i niczym nieuzasadniona zazdrość, której partner nie chce przepracować. Brak wsparcia i równowagi w codziennych obowiązków to także alarmujący sygnał. Wskazówką  będą wnioski od naukowców. Badacze z Instytutu Gottmana mówią o tak zwanych 4 jeźdźcach Apokalipsy, zwiastujących koniec związku:

  • pogarda – wyrażana również w towarzystwie innych,
  • nieustanna krytyka – niekonstruktywna, złośliwa i bezlitosna,
  • obojętność – brak reakcji na uczucia, sprawy, problemy partnera,
  • postawa obronna – brak chęci komunikacji, negowanie, ucieczka

Zupełnie inną kategorię dylematu między „odejść, czy walczyć?”, jest kwestia zdrady. W tym przypadku trudno o obiektywne rady, ponieważ kwestia wybaczenia jest trudna. Być może najlepszym sposobem będzie udanie się na terapię dla par.